Alchemist Project-krishna -Pamiętam to jak dziś wybrałem się na Woodstock całkiem sam , nie planowałem tego zbyt długo bo możne raptem dwa dni przed wpadł mi ten pomysł do głowy . Nie darował bym sobie gdyby ominęło mnie coś tak kultowego i wspaniałego jak przystanek Woodstock . Wiem jedno raz w życiu trzeba tam być klimat nie do opisania . Wieczorem spakowałem plecak a już o 7:00 rano siedziałem w a autobusie relacji Częstochowa - Łudź . Zaraz na wejściu do autobusu zatrzymał mnie gość z dość dużym plecakiem i zapytał gdzie jadę opowiedziałem bez zastanowienia do Kostrzyna na przystanek , on na tom dobrze się składa bo ja też siadłem koło niego i w trakcie jazdy doszliśmy to wniosku ze zabiorę się z Łodzi do Pabianic i ta z jego kolegami którzy mają tam czekać wsiądziemy w pociąg docelowy . Jak postanowiłem tak zrobiłem z łodzi tramwajem do Pabianic gdzie na dworcu PKP zaczęło się . Poznałem 2 kolegów Andrzeja gościa z autobusu . po odegraniu kilku hejnałów taniego wina na stacji przyszedł czas na zdjęcia . ludzi setki więc z osobą która mogła by zrobić nam zdjęcia nie było problemu , zaczepiłem jakąś miłą blondynkę która z uprzejmością zrobiła nam zdjęcie a na odchodne zapytała czy nasza czwórka nie dołączy się do nich zapytałem do kogo mianowicie , jesteśmy grupa studentów z Łodzi i Pabianic chodźcie im więcej tym lepiej . Z jednego Daniela było nas 2 w autobusie potem 4 na stacji PKP a w pociągu już 15 osób które znałem i z którymi przeżyłem imprezę życia . Sama podróż była przyjemna mimo ze pociąg był wypchany po brzegi w upalny lipcowy dzień . Ja miałem to szczęście z moją ekipa że ulokowaliśmy się w luku drzwiowym i siedzieliśmy w pędzącym pociągu przy otwartych drzwiach z spuszczonymi nogami na schodki odlot . pomijając że nie było tam trzeźwych osób nic złego się nie wydarzyło. Pamiętam że zatrzymaliśmy się na jakiejś zielonej łące z krzakami a że siedziałem przy drzwiach wyskoczyłem siusiu w trakcie pociąg zaczął odjeżdżać wskoczyłem w biegu 3 wagony dalej scena jak z filmu wspomnienia nie do opisania , dalej film mi się urwał wiem że podczas przemierzania wagonów w stronę mojej grupy każdy częstował czym popadnie wódka wino piwo nalewki nie znali cię a traktowali jak brata to jest właśnie Woodstock który zaczyna się już od przekroczenia progu własnego domu i wyjścia z niego . Obudziłem się w Kostrzynie na stacji PKP z ogromnym bólem głowy wśród moich niedawno poznanych znajomych . Po zapodaniu 4 panadoli plecak na garba i już nie setki tylko tysiące ludzi zmierzało na przystanek małymi krętymi uliczkami , nie musiałeś widzieć gdzie iść ciąłeś z tłumem bo wyglądało to jak ogromna pielgrzymka zaczynała się od stacji i biegła przez 3/4 kilometry do ogromnej polany w lesie . Po rozbiciu namiotu i w ogóle wielu wielu innych przygodach 2 dnia wybrałem się na spacer po namiotach przybyłych tam ekip wyznaniowo reprezentacyjnych , zaciekawiła mnie muzyka ekipy Kriszna, o której jest powyższa piosenka , przy namiocie który może mierzył raptem 4metry na 3 stało 10 osób i wsłuchiwało się w muzyk graną na bębenku i tamburynie tworzoną przez 2 gości ubraną w hinduskie ciuchy jeden był koło 70 drugi koło 40 . ten pierwszy do rytmu powtarzał słowa piosenki której słowa są zawarta w refrenie utworu zamieszczonego w tytule notki którą dodaje . było to tak piękne w swej prostocie że z minuty na minutę robiło się coraz ciaśniej z 10 osób zrobiła się setka i każdy w osłupieni stał i słuchał z zapartym tchem spędziłem tam 45 minut na staniu i słuchaniu . Sama podróż pobyt tam i powrót poznanie dziesiątek ludzi , doświadczenie otwartości każdego człowieka który uczestniczy w tym wszystkim jest nie do opisania wszędzie możesz liczyć na pomoc z strony każdego zero przemocy zero jakiego kol wiek strachu , przykładem może być to że drugiego dnia w niedzielne południe na koncerty ściągały z pobliskiego Kostrzyna całe rodziny z dziećmi . telewizja to propaganda kłamstwo i stek bzdur ./////////////////////////////////////////////////////////////////////
nie pisałem wcześniej bo nie miałem siły jak by nie patrzeć teraz też jej nie mam po treningu naszego drogiego porucznika ale odpuśćmy sobie pracę , wczoraj wybrałem się do kina z moim frendem J. dziwne to troszkę bo nie wiem jak to nazwać czasami się dogadujemy czasami nie czasami się kłócimy a nadal się lubimy . Sam film nie był za specjalny komedia romantyczna jestem zwolennikiem tego typu filmów ale na tym akurat się zawiodłem . sam wypad uważam za udany . marzyłem o wolnym weekendzie a tu niestety chyba za kolegę wezmę służbę jak powiedziało się a to trzeba powiedzieć b . obiecałem to nie będę zmieniał zdania . jutro kolejny trening z porucznikiem mam nadzieję że tym razem mi nie klinknie .a zakwasy i chodzenie jak nie pełno sprawny to normalka . czuję że jakieś ciekawe przemyślenia będę mógł prowadzić dopiero w niedziele kiedy mój mózg przestanie myśleć o bolących nogach i zakwasach bo teraz na niczym nie mogę się skupić ///////////////////////////////////////////////////////////////////////
Pamiętaj, że wielu ludzi ginęło za swe przekonania. To dość powszechne. Prawdziwa odwaga polega na tym, by żyć i cierpieć za to, w co wierzysz.
— Christopher Paolini
Eragon
Dodaj komentarz